piątek, 22 lipca 2016

Caravaggio i klimaty mroczne (Sylwetka Sylwii Resteckiej)

Paweł Chmielewski
("Projektor" 1/2013)
Twórcy polskiego komiksu zaangażowali się w kilka bardzo ważnych społecznie projektów – przybliżenie młodzieży wiedzy o Powstaniu Warszawskim (antologia „44”) i walkę przeciw przemocy, której ofiarami stają się najmłodsi („Niewinne dzieci”).

W obydwu przedsięwzięciach uczestniczyła pochodząca z Kielc, graficzka, autorka nagradzanych wielokrotnie komiksów Sylwia Restecka. To laureatka m.in. drugiej nagrody na MFKiG w Łodzi (2001 – „Bez tytułu”, 2003 – „Sen”), trzeciej (2004 – „REM”), wyróżnienia w konkursie „Draw Your Freedom. Draw Your Solidarity” (2012), nagrody za „A Forest” na festiwalu w Veles (2012).

Nie cierpię Mikołaja!
Wszystko zaczęło się jeszcze w przedszkolu pod koniec epoki gierkowskiej. Urodzona w 1974 r. Sylwia narysowała św. Mikołaja, który przez wiele miesięcy wisiał na wystawie w korytarzu. – Chyba dlatego mam teraz uraz do mikołajów, a niestety bardzo często dostaję zlecenia na ich rysowanie – wspomina.
Jak ktoś trafia na wystawę jako czterolatek i potem cały czas rysuje, to z wielkim prawdopodobieństwem trafi do liceum plastycznego, a potem na uczelnię artystyczną. Przyszła autorka „Future” najpierw skończyła kieleckiego „plastyka”, potem Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie ciekawostka dyplom uzyskała za cykl plakatów reklamujących środki owadobójcze.
Na początku lat 90. Kielce były bardzo ważnym ośrodkiem komiksu. To tutaj odbywał się pierwszy konwent. Sylwia wprawdzie jeszcze nic w 1991 r. nie wystawiła, ale uczestniczyła w całym wydarzeniu. Za swój oficjalny debiut uważa okładkę do „Ikara”, którą zrobiła w ramach ćwiczeń w „plastyku” na początku 1994 r. Już na studiach regularnie wystawia na corocznym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi. W 1997 r. zdobywa tam wyróżnienie za „Diabła”, potem nagrody m.in. za „Sen”, „REM” i Grand Prix na MFK w Belgradzie w 2005 r. za „Sen o Warszawie”. Scenarzystką trzech ostatnich jest Joanna Sanecka, z którą Sylwia Restecka współpracuje od 2001 r. tworząc jeden z najbardziej wyrazistych duetów w polskim komiksie.
Na początku 2006 r. w łódzkim „Cafe Wolność” zorganizowały happening – „komiks na żywo”. Sanecka napisała scenariusz „dymków”, a goście kawiarni odgrywali każdą scenkę. Restecka to wszystko nakręciła, na bieżąco montowała na laptopie i wyświetlała z rzutnika. Pomysł, którego chyba nikt nie zrealizował dotychczas w Polsce.

Angażuj się, angażuj!
Fascynacją autorki „Snu” jest nie tylko grafika, ale i fotografia. Widać to zresztą w jej pracach, które są kolażami łączącymi rysunek ze zdjęciem, najczęściej w tonacji brudnych brązów, szarości i błękitów, w klimacie bardzo posępnym, pełne cybernetycznych gadżetów. Blisko jej do Dave’a McKeana, najsłynniejszego bodaj brytyjskiego grafika, który ilustruje przede wszystkim powieści SF i tworzy okładki płyt. To bodaj największa artystyczna fascynacja Resteckiej.
Komiks kojarzy się z Supermanem w krzykliwych kolorach, czasem z mrocznym człowiekiem-nietoperzem. Ale komiks to również społeczne zaangażowanie. Restecka wraz z Senecką nazywane są często przez krytyków, pewnie z braku adekwatnego aparatu pojęciowego, „duetem feministycznym”. „Komiks kontra AIDS”, „Sen o Warszawie”, „Ucho” za głównego bohatera ma kobietę, jej fantasmagorie, zagrożenia, system społeczny, który ją wciąż spycha do roli „Matki Polki” lub „kury domowej”.
Nawet w bardzo kolorowym „Trascripto”, inspirowanym fotografiami amerykańskiego skandalisty Cheyco Leidmanna, rysowniczka stosuje ciekawy chwyt. Na tle szyby kawiarnianej ukazuje monstrualną postać kobiety od pasa w dół. Kolory blakną w kolejnych kadrach, aż na koniec w czarno-białej przestrzeni pozostają tylko monstrualne różowe majtki anonimowej bohaterki.
A inspiracje dawnymi mistrzami? „Diabeł” – pierwszy doceniony przez krytykę komiks Resteckiej – był  odniesieniem do „Powołaniem św. Mateusza” Caravaggia. Sytuacja z tawerny, gdzie gestem Jezus wyznaczał przyszłego apostoła zostaje strawestowana w ironiczną scenkę. Oto modele do postaci z obrazu Caravaggia narzekają, że tak długo muszą pozować, że farba śmierdzi i w pamięci liczą ile jeszcze potrzeba na wino.
Ironiczne, przewrotne, mroczne i przełamujące tabu – takie są komiksy Sylwii Resteckiej. Jak sama mówi nie pasuje do rzeczywistości agencji reklamowych, w których – kiedy nie rysuje komiksów – musi niestety czasem pracować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz