piątek, 22 lipca 2016

Czytając obrazy, widząc tekst (Wystawa kieleckiego komiksu "YES'T prawie OK 2")

Paweł Chmielewski

("Projektor" 1/2013)

8 czerwca 2013 roku w Bazie Zbożowej otwarto wystawę kilkunastu twórców (scenarzystów i rysowników) kieleckiego komiksu. Jej nazwa "YES'T prawie OK 2" to trawestacja tytułu - nieistniejącego - magazynu, który chciał kiedyś założyć Robert Łysak, jeden z organizatorów I Ogólnopolskiego Konwentu Twórców Komiksu (Kielce, 1991).
Jak Peter Parker w drugiej części „Spider-Mana” i Bruce Wayne przywdziewający po raz wtóry kostium nietoperza stajemy przed następnym wyzwaniem. „YES’T prawie OK – 2” – kolejna odsłona kieleckiego komiksu. Nowe historie, bohaterowie, narracje i opowieści łączące słowo, które się ogląda z obrazami, które się czyta.
„YES’T prawie OK” to cykl ekspozycji nawiązujących do entuzjastycznego klimatu sprzed ponad dwudziestu lat, gdy w Kielcach odbył się I Ogólnopolski Konwent Twórców Komiksu (2-4 lutego 1991 r.). Gdy w październiku zeszłego roku organizowaliśmy pierwszą retrospektywną wystawę, jej tytuł miał dwojakie znaczenie: nawiązywał do nazwy oficyny „YES’T OK” prowadzonej w początku lat 90. przez Roberta Łysaka, pomysłodawcę konwentu i był trochę ironicznym odniesieniem do statusu artystów, docenianych w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Francji i Stanach Zjednoczonych, a prawie nieznanych nad Silnicą. Laureatów kilkudziesięciu nagród na ogólnopolskich oraz międzynarodowych konkursach i festiwalach. Publikujących w prasie, antologiach, wydawnictwach zwartych, projektantów okładek, filmów animowanych, autorów scenariuszy i dramatów scenicznych. 

Dlaczego komiks? Być może dlatego, że (jak pisał Johan Huizinga) przywołuje on czasy, gdy dystans między cierpieniem i radością, między nieszczęściem i szczęściem wydawał się o wiele większy, wszystkie przeżycia miały wtedy ten stopień żywiołowości i wyłączności, jaki dziś radość i cierpienie osiągają tylko w umyśle dziecka. (...) Sławą i bogactwem cieszono się gwałtowniej i bardziej pożądliwie; wyraźniejsza niż dziś dzieliła je granica od żałosnego ubóstwa i lichoty. Oto perfekcyjny, platoński opis przerysowanego świata komiksu.
Tak zróżnicowaną tematycznie i formalnie wystawę otwiera krótka historia zatytułowana „Śmieć” narysowana przez Jerzego Ozgę. Na ostatnim, olbrzymim kadrze – najbardziej znanego z kieleckich artystów komiksu – widzimy upadek Xanadu a’rebours. Charles Foster Kane w masce outsidera patrzy z zadumą na upadek swego księstwa. Gdzieś, tam w stertach niepotrzebnych, chaotycznie rozrzuconych przedmiotów leży „różyczka”. To istota i sedno opowieści obrazkowych, poszukiwanie sensu między kadrami. Monochromatyczne i groteskowe plansze stworzone przez Ozgę ukazują świat scenariuszy Zekego (Zygmunta Kowala) – „Kapitan Gżebyk na tropie”, „Przypadek Kronisława Ufnola” zderzający mitologię popularną PRL-u z amerykańskim SF. I wreszcie rzecz niesamowita – premierowa strona autorstwa Ozgi z komiksu opartego na „Psim Polu”, najnowszym filmie Lecha Majewskiego.
Janusz Ordon prezentuje cztery karty z serii „Hellraiser”. To tytuł wymyślony przez brytyjskiego reżysera i rysownika Clive’a Barkera. Jeden z najpopularniejszych cyklicznych horrorów kinowych, komiksowych ostatnich lat powstaje na podstawie scenariuszy Brytyjczyka. Ordon jest jednym z kilku rysowników, którzy zmieniają jego tekst w wizję plastyczną. Odmienny od krwawego i ponurego „:Hellraisera” wizerunek super/ antybohatera proponuje nam Norbert Rybarczyk. Żarzący się feerią kolorów „Spaceboy”, przygotowany specjalnie na wystawę to przykład ludycznego, dzieckiem podszytego, ironicznego stylu, z którego znany jest autor. 
Cztery plansze Rafała Urbańskiego są oldskulową propozycją z niekończącego się cyklu „K...raj”. Naśladujący stylistyczne rozwiązania znane z „Relaxu” ukazuje w prześmiewczy sposób szaleńcze mity współczesnego świata. W małym Nakolannowie spotykają się iluminaci, tajne bazy CIA, wybrzmiewa echo Klewek i szatańskiego opętania. Żbik z Brownem i Dånikenem w jednym. Stąd już blisko do ulubionego, kreślonego ostrą, wyrazistą linią świata Roberta Kolasy. Zaludniają go tromboidalne, zielone (choć czarno-białe) ludziki, które nie są groźne, lecz raczej ciekawskie. To sympatyczny i dziwaczny świat pełen absurdów, którego korzenie tkwią w surrealistycznych skeczach Monty Pythona.

Pierwiastek cudowności zawieszonej w surrealizmie dnia codziennego odnajdujemy również w przypowieści o ziemniaku Michała Ociesy. Finał ukazujący całą historię na opak jest następnym dowodem na stały element groteski, występujący w prawie każdej realizacji komiksowej kieleckich artystów.
Pojedyncza kreska, wyraźne plamy czerni oraz dymek w formie podpisu, charakterystyczny dla komiksu retro to znak rozpoznawczy pracy Jakuba Matysa „Long Walk Plus Expedition” czyli wyprawy śladem syberyjskiej ucieczki Witolda Glińskiego (do scenariusza Dariusza Pawłowskiego). W formie korzystającej z symboliki metafizycznej, stylistycznie nawiązującej do ilustracyjności gier komputerowych motyw podróży rozwija Artur Sadłos. Ten sam topos wędrówki rozegrany zostaje w „Głodzie” Agnieszki Serwickiej (scen. Jakub Matys), ale w scenerii bajkowej, łagodnej pasteli. Bez słów.
Nurt fantasy na tegorocznej wystawie reprezentują: Grzegorz Majcher, tolkienista i czarno-biała opowieść „Mejdinhewen”, odwołująca się do manichejskiej wizji świata podzielonego między dobro i zło, lecz z przewrotną puentą. „Czarcie skrzypce” – scenariusz Klaudiusz Stochmal, rysunek Magdalena Łysak to historia nawiązująca do popularnego w ostatnich latach nurtu fantasy sarmackiego i wykorzystująca figurę faustowską.
Nie zabrakło także komiksów nagrodzonych. W charakterystycznym dla siebie stylu ekspresyjnego rysunku rzeźbiarskiego Tomasz Łukaszczyk zilustrował słuchowisko „Pociąg” (nagrodzone i zrealizowane przez Polskie Radio) do tekstu Pawła Chmielewskiego, podkreślając frenetyczny klimat pierwowzoru. Surrealistyczny i wieloznaczny „A Forest” Sylwii Resteckiej (scenariusz Joanna Sanecka) z czytelną symboliką matki Gai otrzymał laur „za wrażenie artystyczne” na festiwalu Veles w Macedonii.
Jak każda opowieść, której pragniemy słuchać, jest komiks wyolbrzymiony, konfabulujący, uwodzi i okłamuje widza. Jest narracją. Splotem obrazów, które są nietrwałe jak kręgi na wodzie lub nieśmiertelne na kształt egipskich piramid. Świat jest ciągiem obrazów, jest opowieścią, ergo – jest komiksem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz