Paweł Chmielewski
("Projektor" 1/2013)
8 czerwca 2013 roku w Bazie Zbożowej otwarto wystawę kilkunastu twórców (scenarzystów i rysowników) kieleckiego komiksu. Jej nazwa "YES'T prawie OK 2" to trawestacja tytułu - nieistniejącego - magazynu, który chciał kiedyś założyć Robert Łysak, jeden z organizatorów I Ogólnopolskiego Konwentu Twórców Komiksu (Kielce, 1991).
Jak Peter Parker w drugiej części „Spider-Mana” i
Bruce Wayne przywdziewający po raz wtóry kostium nietoperza stajemy przed
następnym wyzwaniem. „YES’T prawie OK – 2” – kolejna odsłona kieleckiego
komiksu. Nowe historie, bohaterowie, narracje i opowieści łączące słowo, które
się ogląda z obrazami, które się czyta.
„YES’T prawie OK” to cykl ekspozycji nawiązujących do
entuzjastycznego klimatu sprzed ponad dwudziestu lat, gdy w Kielcach odbył się
I Ogólnopolski Konwent Twórców Komiksu (2-4 lutego 1991 r.). Gdy w październiku
zeszłego roku organizowaliśmy pierwszą retrospektywną wystawę, jej tytuł miał
dwojakie znaczenie: nawiązywał do nazwy oficyny „YES’T OK” prowadzonej w
początku lat 90. przez Roberta Łysaka, pomysłodawcę konwentu i był trochę
ironicznym odniesieniem do statusu artystów, docenianych w Łodzi, Warszawie,
Gdańsku, Francji i Stanach Zjednoczonych, a prawie nieznanych nad Silnicą.
Laureatów kilkudziesięciu nagród na ogólnopolskich oraz międzynarodowych
konkursach i festiwalach. Publikujących w prasie, antologiach, wydawnictwach
zwartych, projektantów okładek, filmów animowanych, autorów scenariuszy i
dramatów scenicznych.
Dlaczego komiks? Być może dlatego, że (jak pisał Johan
Huizinga) przywołuje on czasy, gdy dystans między cierpieniem i radością,
między nieszczęściem i szczęściem wydawał się o wiele większy, wszystkie
przeżycia miały wtedy ten stopień żywiołowości i wyłączności, jaki dziś radość
i cierpienie osiągają tylko w umyśle dziecka. (...) Sławą i bogactwem cieszono
się gwałtowniej i bardziej pożądliwie; wyraźniejsza niż dziś dzieliła je
granica od żałosnego ubóstwa i lichoty. Oto perfekcyjny, platoński opis
przerysowanego świata komiksu.
Tak zróżnicowaną tematycznie i formalnie wystawę
otwiera krótka historia zatytułowana „Śmieć” narysowana przez Jerzego Ozgę. Na
ostatnim, olbrzymim kadrze – najbardziej znanego z kieleckich artystów komiksu
– widzimy upadek Xanadu a’rebours. Charles Foster Kane w masce outsidera patrzy
z zadumą na upadek swego księstwa. Gdzieś, tam w stertach niepotrzebnych,
chaotycznie rozrzuconych przedmiotów leży „różyczka”. To istota i sedno
opowieści obrazkowych, poszukiwanie sensu między kadrami. Monochromatyczne i
groteskowe plansze stworzone przez Ozgę ukazują świat scenariuszy Zekego
(Zygmunta Kowala) – „Kapitan Gżebyk na tropie”, „Przypadek Kronisława Ufnola” zderzający
mitologię popularną PRL-u z amerykańskim SF. I wreszcie rzecz niesamowita –
premierowa strona autorstwa Ozgi z komiksu opartego na „Psim Polu”, najnowszym
filmie Lecha Majewskiego.
Janusz Ordon prezentuje cztery karty z serii
„Hellraiser”. To tytuł wymyślony przez brytyjskiego reżysera i rysownika
Clive’a Barkera. Jeden z najpopularniejszych cyklicznych horrorów kinowych,
komiksowych ostatnich lat powstaje na podstawie scenariuszy Brytyjczyka. Ordon
jest jednym z kilku rysowników, którzy zmieniają jego tekst w wizję plastyczną.
Odmienny od krwawego i ponurego „:Hellraisera” wizerunek super/ antybohatera
proponuje nam Norbert Rybarczyk. Żarzący się feerią kolorów „Spaceboy”,
przygotowany specjalnie na wystawę to przykład ludycznego, dzieckiem podszytego,
ironicznego stylu, z którego znany jest autor.
Cztery plansze Rafała Urbańskiego są oldskulową
propozycją z niekończącego się cyklu „K...raj”. Naśladujący stylistyczne
rozwiązania znane z „Relaxu” ukazuje w prześmiewczy sposób szaleńcze mity
współczesnego świata. W małym Nakolannowie spotykają się iluminaci, tajne bazy
CIA, wybrzmiewa echo Klewek i szatańskiego opętania. Żbik z Brownem i Dånikenem
w jednym. Stąd już blisko do ulubionego, kreślonego ostrą, wyrazistą linią
świata Roberta Kolasy. Zaludniają go tromboidalne, zielone (choć czarno-białe)
ludziki, które nie są groźne, lecz raczej ciekawskie. To sympatyczny i
dziwaczny świat pełen absurdów, którego korzenie tkwią w surrealistycznych
skeczach Monty Pythona.
Pierwiastek cudowności zawieszonej w surrealizmie dnia codziennego odnajdujemy również w przypowieści o ziemniaku Michała Ociesy. Finał ukazujący całą historię na opak jest następnym dowodem na stały element groteski, występujący w prawie każdej realizacji komiksowej kieleckich artystów.
Pierwiastek cudowności zawieszonej w surrealizmie dnia codziennego odnajdujemy również w przypowieści o ziemniaku Michała Ociesy. Finał ukazujący całą historię na opak jest następnym dowodem na stały element groteski, występujący w prawie każdej realizacji komiksowej kieleckich artystów.
Pojedyncza kreska, wyraźne plamy czerni oraz dymek w
formie podpisu, charakterystyczny dla komiksu retro to znak rozpoznawczy pracy
Jakuba Matysa „Long Walk Plus Expedition” czyli wyprawy śladem syberyjskiej
ucieczki Witolda Glińskiego (do scenariusza Dariusza Pawłowskiego). W formie
korzystającej z symboliki metafizycznej, stylistycznie nawiązującej do
ilustracyjności gier komputerowych motyw podróży rozwija Artur Sadłos. Ten sam
topos wędrówki rozegrany zostaje w „Głodzie” Agnieszki Serwickiej (scen. Jakub Matys),
ale w scenerii bajkowej, łagodnej pasteli. Bez słów.
Nurt fantasy na tegorocznej wystawie reprezentują:
Grzegorz Majcher, tolkienista i czarno-biała opowieść „Mejdinhewen”, odwołująca
się do manichejskiej wizji świata podzielonego między dobro i zło, lecz z
przewrotną puentą. „Czarcie skrzypce” – scenariusz Klaudiusz Stochmal, rysunek
Magdalena Łysak to historia nawiązująca do popularnego w ostatnich latach nurtu
fantasy sarmackiego i wykorzystująca figurę faustowską.
Nie zabrakło także komiksów nagrodzonych. W
charakterystycznym dla siebie stylu ekspresyjnego rysunku rzeźbiarskiego Tomasz
Łukaszczyk zilustrował słuchowisko „Pociąg” (nagrodzone i zrealizowane przez
Polskie Radio) do tekstu Pawła Chmielewskiego, podkreślając frenetyczny klimat
pierwowzoru. Surrealistyczny i wieloznaczny „A Forest” Sylwii Resteckiej
(scenariusz Joanna Sanecka) z czytelną symboliką matki Gai otrzymał laur „za
wrażenie artystyczne” na festiwalu Veles w Macedonii.
Jak każda opowieść, której pragniemy słuchać, jest
komiks wyolbrzymiony, konfabulujący, uwodzi i okłamuje widza. Jest narracją.
Splotem obrazów, które są nietrwałe jak kręgi na wodzie lub nieśmiertelne na
kształt egipskich piramid. Świat jest ciągiem obrazów, jest opowieścią, ergo –
jest komiksem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz