Artur Wabik
("Projektor" 6/2014)
Większość twórców komiksów nie cierpi, kiedy rozmawia się o
tym gatunku, ponieważ – jak mówi Chris Ware – to wypycha naszą, do tej pory
praktycznie pozbawioną krytycyzmu, formę sztuki z otwartego, świeżego powietrza
autentycznego życia i zbliża ją do chmury dusznego gazu akademickich dyskusji,
dumań i domysłów.
Pomimo to wykładowca uniwersytetu w Calgary, Bart
Beaty, w swojej książce zatytułowanej „Komiks kontra sztuka” stara się poddać
zarówno sam komiks, jak i jego twórców rzeczowej, jak najbardziej naukowej
analizie. Publikacja wpisuje się w ożywiony dyskurs dotyczący ram gatunku,
który w ostatnich latach przetoczył się przez media branżowe w Polsce.
Jednocześnie sakramentalne pytanie – „czy komiks jest sztuką?” – nadal nadaje
ton debacie publicznej na ten temat, co jaskrawo obnażyły komentarze w sprawie
nominacji do Nagrody Nike albumu „Przygody na Bezludnej Wyspie” Macieja
Sieńczyka.
Tymczasem,
jak zauważa dyrektor MFKiG w Łodzi, Adam Radoń w posłowiu do książki – wyjaśnianie
tak poważnej kwestii od zawsze było trudne, a obecnie stało się przeraźliwie
męczące. Na niekończące się rozważania na temat kłopotliwego miejsca
komiksu na styku sztuk wizualnych i literatury nakładają się spory środowiskowe
dotyczące metodologii badań. W ubiegłych latach doszło w tym obszarze do
ewidentnych nadużyć, które starał się wypunktować w swojej najnowszej książce
pt. „Komiks w szponach miernoty” czołowy badacz komiksu w Polsce, prof. Jerzy
Szyłak.
Moje główne zainteresowanie przecinaniem się świata komiksu
ze światami bardziej uświęconej sztuki mogło sprawić, że nieumyślnie
przedstawiłem nieco zniekształcony obraz dziedziny komiksu. –
pisze w swojej książce Beaty, mając na myśli przesunięcie akcentów na niewielki
ułamek artystów i wydawców komiksu, znajdujących się w dużej odległości od
głównych ośrodków wydawniczych takich jak Marvel czy DC. Komiks pozostaje
dziś zasadniczo zakorzeniony w rozrywkowej tradycji, która ogólnie rzecz biorąc
stoi w konflikcie ze światem sztuk pięknych. – dowodzi dalej w podsumowaniu
książki, co nie przesądza jednak o jej nieprzydatności na polu badań nad
miejscem komiksu w sztuce. Na publikację składają się bowiem obszerne rozdziały
poświęcone m.in. relacjom komiksu i pop artu, komiksowi w ujęciu
kolekcjonerskim, miejscu komiksu w muzeach a także komiksom o sztuce. W tym
ostatnim szczególnie mocno wybrzmiewa głos Chrisa Ware'a, od którego zacząłem
ten tekst: (...) młodsi twórcy komiksu, kiedy próbują opowiedzieć osobistą
historię, nie muszą już zaczynać od wyciosywania jej kamiennymi narzędziami
należącymi do epoki komiksu superbohaterskiego. Ten cytat jasno wyraża
pogląd Ware’a, że najlepsze dzieła komiksu niewiele mają wspólnego z tradycją
gatunkową, która od tak dawna całkowicie dominuje na tym polu, że stała się
praktycznie jego synonimem.
Bart Beaty, „Komiks kontra sztuka”, s. 256,
Wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz